Nowy numer Forum Narzędziowe OBERON

Ośrodki hutnicze

Siła napędowa lokalnych społeczności na przykładzie Ustronia



Ośrodki hutnicze Forum Narzędziowe OBERON


Wyjeżdżając z dziećmi na ferie zimowe nie sposób zgadnąć, jaka będzie pogoda i czy śnieg będzie, czy czeka go nas wręcz nadmiar, czy też pozostanie oglądać jedynie wspomnienia o nim, utrwalone w latach minionych na zdjęciach. Dlatego też, mając do wyboru miejsce do spędzenia urlopu, zawsze staram się wybrać je tak, by niezależnie od panującej aury czy nastrojów gospodarczo-społecznych, było tam co zwiedzać. Choć jedni preferują Białkę Tatrzańską, drudzy Karpacz, inni Szklarską Porębę, a kolejni Szczyrk, to mi chyba najbardziej z powyższych względów przypadły do gustu Szczawnica i Ustroń. Te miejscowości nie będąc nazbyt zatłoczonymi, są świetnymi bazami wypadowymi, a w razie załamania pogody oferują również inne atrakcje niż tylko stoki narciarskie. Co to ma wspólnego z Forum Narzędziowym? Sam bym nie zgadł jeszcze dwa miesiące temu. W tym roku przebywając w Ustroniu, nim udaliśmy się do wypożyczalni sprzętu narciarskiego i na stoki, odwiedziliśmy prawdziwą kolebkę tego miasta.

Historia Forum Narzędziowe OBERON


Fot. 1. Replika małego mielerza


Ustroń, jak sama nazwa wskazuje, nie był jakimś mocno wyróżniającym się miejscem. Nie posiadał wód o leczniczych właściwościach, jak wspominana wcześniej Szczawnica. Parę chałup i wytrwali mieszkańcy, którzy trudnili się rolnictwem na tych ciężkich do uprawy ziemiach oraz wypasem owiec. Wszystko się jednak miało zmienić, gdy w okolicach 1770 roku, czy to owce skubiąc trawę i wydeptując ścieżki, czy to juhas znudzony jakiś, albo sam baca na juhasów rozsierdzony kopnął kamyk, który okazał się być inny niż pospolite kwarce, piaskowce, czy nawet krzemienie. Gdy znaleziono w okolicach Ustronia rudę żelaza, jak to w całych Karpatach biedną i mało wydajną, ale jednak… wtedy, na stokach okalających dziś buczynami Ustroń zaroiło się od dymarek i kopców w których wypalano węgiel drzewny (mielerzy). Przed muzeum, właśnie oprócz dymarki, znajduje się replika mielerza oraz najdawniejszego rodzaju ustrońskiej sztolni w postaci szybu do wydobywania rudy żelaza. Miejscowe sztolnie z końca XVIII w. i początku XIX w. miały postać otworów w ziemi, z których rudę wydobywano przy pomocy tzw. rym- poła, czyli walca z korbami po obu stronach i nawiniętym nań łańcuchem, do końca którego przymocowane było wiadro. Część lokalnych złóż zalegała płytko pod powierzchnią ziemi, dlatego możliwa była ich eksploatacja prymitywnymi metodami odkrywkowymi.

Jeśli mowa o hucie to i o jej „sercu”, czyli piecu hutniczym. Jak na okolice Cieszyna był to piec olbrzymiej wielkości ze zdolnością produkcyjną 1680 ton surowego żelaza rocznie. Według danych z 1870 r. miał on 13m wysokości i 3m średnicy. Z lewej strony Wielkiego Pieca znajdowały się wybudowane po 1785r. fryszerki (urządzenia służące do świeżenia surówki żelaza z domieszek np.: węgla, krzemu, manganu; poprzez ich utlenianie). Działały one wg metody komtejskiej (której propagatorami w Polsce byli bracia Graff sprowadzeni w tym celu z prowincji Comté we Francji) polegającej na tym, iż niewielką ilość żelaza stapiano i natychmiast wykuwano, co wymagało użycia tylko połowy węgla. Ustrońskie fryszerki pracowały najdłużej ze wszystkich kameralnych, do 1890 r. Również w 1785r. powstała kuźnica św. Jana. W 1820 r. na zachód od Wielkiego Pieca założono dobrze prosperującą odlewnię, której w 1854 r. nadano imię „Elżbieta” (po poślubieniu przez cesarza Franciszka Józefa księżniczki Elżbiety Bawarskiej, znanej jako Sissi). Cały ośrodek hutniczy nazwy zmieniał stosunkowo często. W trzeciej dekadzie XIX w. określano go jako „Caroli Hammer” na cześć Karola Ludwika Habsburga, księcia cieszyńskiego, dziedzica założycieli ustrońskiego przemysłu. Natomiast w 1862 r., po „ochrzczeniu” walcowni w górnym Ustroniu mianem „Hildegardy”, ośrodek hutniczy przemianowano na „Krystynę”, co obowiązywało do 1877 r., czyli do przeniesienia „waltzwerku” do Trzyńca. Wówczas już cały zakład wielkopiecowy, a nie, jak dotąd, tylko odlewnia, przyjął nazwę „Elżbieta”.

Na asortyment zakładów ustrońskich składały się takie artykuły, jak: żelazo obręczowe, kratowe, ciągnione, żelazo prętowe do wyrobu podków dla koni, gwoździe, osie wozowe, koła zębate, moździerze, kule armatnie, garnki żeliwne, piece żeliwne, odlewy części maszyn. Z ustrońskiej Odlewni pochodziły oryginalne krzyże cmentarne spotykane nie tylko na okolicznych nekropoliach, ale nawet w Wiedniu, konstrukcje żeliwne dla synagog żydowskich, płoty żeliwne, filary ze zdobnymi głowicami, odlewy części maszyn, kompresorów, narzędzi gospodarczych, naczyń itp.

Historia Forum Narzędziowe OBERON


Fot. 2. Akwarela autorstwa bliskiego przyjaciela
Bogusława Heczki, Karola Kubali z 1988 roku
przedstawiajaca pracę w zamkniętej w 2008r.
(po 236 latach) Kuźni Ustroń - jednego
z największego producentów odkuwek
matrycowych w Polsce XXw.

Kąpiele gierzynowe (żużlowe), które rozsławiły Ustroń jako miasto uzdrowiskowe na początku XIX w., zostały odkryte przez hutników, którzy by obmyć się po pracy ogrzewali sobie wodę wrzucając do niej rozgrzany żużel wielkopiecowy. Zawarte w rozżarzonych bryłach związki siarki przynosiły ulgę w bólach reumatycznych, dlatego z kąpieli chętnie korzystali zarówno miejscowi, jak i przyjezdni. Do Ustronia przyjeżdżali goście głównie z Cieszyna, Bielska, Krakowa, z Galicji wschodniej i sąsiadującego Śląska pruskiego, a także z Brna, Wiednia i rosyjskiej Polski. Kąpiele żużlowe, znane jako wysoce pomocne zdrowiu, opisywano w następujący sposób: „Wody nie grzeją w kotłach jak zwyczajnie, tylko do zimnej wody wkładają dwie lub trzy potężne bryły rozpalonego żużla, ten nie tylko ogrzewa wodę, ale zarazem dodaje części siarkowych, pochodzących od rozpuszczającego się siarczku wapna zawartego w żużlach. Połączenie to siarki z wapnem będąc bardzo słabe rozkłada się łatwo, siarka wydziela się w stanie wodoru siarkowego i działa dobroczynnie na skórę”. Kąpiele te, leczące głównie choroby reumatyczne (z czego Ustroń słynie po dziś dzień) brano w Hotelu Kuracyjnym (Kurthotel) zbudowanym… naprzeciw huty. Żużel przywożony był na taczkach bezpośrednio przed kąpielą z kuźnicy Jana, należącej do zakładu wielkopiecowego, znajdującej się naprzeciw hotelu. W 1850 r. wzniesiono obok hotelu salon kuracyjny, który wraz z łazienkami do kąpieli żużlowych i pijalnią serwatki stanowił centrum ówczesnego kurortu, w czym nie przeszkadzało bardzo bliskie sąsiedztwo kopcącej huty, niejako wymagane dla świeżych dostaw żużlu. Kolejne kąpiele oferowane przez uzdrowisko, borowinowe, opierające się na leczniczym torfie, którego pokłady również odkryto w Ustroniu dzięki pozyskiwaniu rudy po koniec XIX w. pomagały w rekonwalescencji po złamaniach, chorobach reumatycznych i zwyrodnieniowych oraz schorzeniach układu nerwowego.

Drewno, głównie bukowe, wypalano w mielerzach w celu wytworzenia węgla drzewnego w procesie suchej destylacji z kontrolowanym, małym dostępem powietrza. Pierwszymi miejscami jego produkcji na terenie Ustronia były Hermanice i Zawodzie, jednak największy ośrodek znajdował się na terenie dzisiejszego Parku Kuracyjnego z tężnią wzdłuż ul. Parkowej. Do mielerzy doprowadzono kanały wodne służące do spławiania budulca. Warto przy tym dodać, że oprócz drwali przeprowadzających wycinkę drzewostanu, równie dużo osób pracę znajdywało przy spławianiu drewna, które tyczkami „naprowadzano” na właściwy tor spływu, by mogło być odebrane pod samymi mielerzami. Podstawa takiej kopuły wypełnionej drewnem miała z reguły 11m średnicy, a jego objętość dochodziła do 260m3 surowca. Budowano go z ćwiartówek drewna (dł. ok. 80cm) naprzemiennie układanych w trzech koncentrycznych warstwach. Środkowe drzewo kładziono pionowo, grubszymi końcami w dół, natomiast dalsze polana stawiano ukośnie dookoła. Całość zasypywano warstwą miału drzewnego. Zapalonego mielerza pilnowano dniami i nocami, bo cały proces trwał od 13 do 15 dni. Po jego zakończeniu pozostawiano mielerz przez kolejne trzy dni, aż do całkowitego wystudzenia.

Historia Forum Narzędziowe OBERON


Fot. 3. Staw fabryczny, w tle z budynki huty,
a z prawej Hotel Kuracyjny (Kurthotel) - pocz. XXw.

Do wytopu 1 tony żelaza potrzebne było ok. 9 ton węgla drzewnego. Do uzyskania zaś 1 tony takowego, zużywano 5-6m3 drewna średniej jakości. Jak można szybko obliczyć: produkcja jednej tony żelaza pochłaniała ok 50m3 drewna. Co bezpośrednio wraz z odległym położeniem od dróg handlowych i kopalń węgla kamiennego oraz brakiem kolei doprowadziło do zamknięcia huty. Wyczerpywanie się terenów leśnych oraz unowocześnienie technologii wytopu żelaza, a co za tym idzie zastosowanie w hutnictwie od poł. XIX w. węgla kamiennego, którego mimo poszukiwań nie odnaleziono na Podbeskidziu, wywołało konieczność użycia w hucie ustrońskiej węgla z Zagłębia Ostrawko–Karwińskiego. Z powodu niedoboru rudy w pobliżu Ustronia, zbyt dużej odległości od większych dróg handlowych, nieekonomicznego transportu za pomocą furmanek i zbyt późnego doprowadzenia kolei tutejsza produkcja przestała być konkurencyjna. Wbrew staraniom nie udało się zapobiec wygaszeniu 9 stycznia 1897 r. wielkiego pieca, co zakończyło 125-letnie funkcjonowanie ustrońskiego hutnictwa. Wiele urządzeń wraz z pracownikami znalazło „nowe miejsce” w hucie Trzyńcu. Natomiast w styczniu 1907 r. zamknięto odlewnię „Elżbieta”. Po likwidacji huty, w oparciu o bieg Młynówki, działała tutaj turbina wodna o zmiennym prądzie wysokiego napięcia, przesyłająca za pomocą specjalnej linii przewodowej elektryczność do Zakładu Budowy Maszyn (późniejszej Kuźni Ustroń) oraz pozostałych ustrońskich ośrodków przemysłowych. W 1950 r. opuszczony gmach po hucie i odlewni zaadaptowano na technikum, kształcące kadry dla miejscowej Kuźni. Dziś w tym obiekcie zachowały się śladowe pozostałości po hucie – fragmenty stropów w południowej części warsztatów szkolnych oraz przepływający pod budynkiem kanał Młynówka, który można zobaczyć znajdując się wewnątrz szkoły.

Ja natomiast mogę tylko równie gorąco, jak żużlowa kąpiel, zachęcić do odwiedzenia Ustronia, a przy okazji również zapoznania się z jego historią i nie tylko, na terenie Muzeum Ustrońskiego i okolicach. Muzeum jest bardzo przystępne również dla dzieci, które pomimo „ciężkiej” tematyki, jak na przemysł hutniczy przystało, mogą pobawić się drewnianymi zabawkami ziemi Cieszyńskiej skupionych na wystawie stałej „W kręgu dzieciństwa”, poobserwować i przymierzyć koronki na wystawie etnograficznej, czy popodziwiać jedną z kilku wystaw czasowych (my akurat trafiliśmy na przepiękne witraże Jolanty Orawskiej-Wuttke. Dla miłośników sztuki nie zabraknie akwarel autorstwa Bogusława Heczki, czy największego na Podbeskidziu płótna (9x2m) – obrazu „Wesele”, przedstawiającego uroczystość zaślubin w Trójwsi Beskidzkiej, które wyszło spod pędzla Ludwika Konarzewskiego w 1975r. Jako, że podstawowy asortyment ustrońskich zakładów zazębiał się potrzebami okolicznego rolnictwa, w muzeum znajdziemy również wystawę poświęconą i jemu. Zimą część zewnętrzna może mieć nieco ograniczony dostęp, ale latem przedłuża czas wizyty o kolejną dobrą godzinę. Zapraszam serdecznie do odwiedzenia i dotknięcia oraz zobaczenia eksponatów. Pozostaje mieć nadzieję, że obecnie duże zakłady narzędziowe czy produkcji metalowej będą dalej siłą napędową społeczności w ………………… tu możesz wpisać nazwę miejscowości Twojego zakładu).

Jan Dyrda, tel. 52 354 24 18, j.dyrda@oberon.pl